Bajka o chłopcu, który miał marzenie (ostrzeżenie przed zawieraniem umów!)

15:43 Unknown 0 Comments

www.wkinach.eu
Ktoś mi dzisiaj opowiedział "piękną" bajkę - zadzwonił do mnie Dominik, którego znam od około roku. Poznaliśmy się na akademii biznesu zorganizowanej przez pewną firmę sygnowaną przez pewien znany bank. Tuż po odebraniu od niego telefonu dzisiejszego ranka, usłyszałam "radosny" głos Dominika i pytanie czy chcę usłyszeć bajkę. Odpowiedziałam, że owszem, a brzmiała ona tak:

Był sobie kiedyś chłopiec. Miał on marzenie aby otworzyć firmę transportową. Aż pewnego dnia odkrył pewną inicjatywę, program skupiający młodych i tych doświadczonych, mających pomysł na biznes lecz nie posiadających wystarczających funduszy na rozpoczęcie firmy. Postanowił więc przystąpić do programu, wziąć udział w konkursie, który miał wyłonić finalistów i otrzymać piękną kwotę pieniędzy, która miała sięgać nawet 250 tys zł. Po jakimś czasie okazało się, że mu się udało! Dostał się do finału wraz z kilkoma innymi osobami i takim sposobem trafił do grupy osób, które wpakowały się w niezłe... g...wno.

Niestety historia Dominika to również moja historia, a także wielu innych osób, firm, którym zapewniano fundusze, pomoc, wsparcie specjalistów, szkolenia i wiele innych pierdół, których nie było. Zamiast tego otrzymaliśmy możliwość uzyskania kredytu, kilka spotkań z pseudo-specjalistami, a także masę problemów, kosztów i zszarganych nerwów.
Udzielono nam kredytu z otwartą linią do 250 tys złotych... W rezultacie nie mieliśmy możliwości sięgnięcia po określone nawet w biznesplanie pieniądze, bo "wspólnik" cały czas ingerował we wszelkie decyzje podejmowane przez nas, czyli osoby niby decyzyjne w spółkach...
Odgórnie również przydzielono nam księgowość... Matko kochana, nigdy w życiu nie widzieliśmy takiej zgrai niekompetentnych, niedoświadczonych osób, które za nic miały sobie nasze potrzeby, dbałość o dokumenty. Idealnie za to firma ta potrafi wystawiać faktury na kwoty, które spokojnie wystarczyłyby na zatrudnienie sobie prywatnego księgowego na etat...
Ciągłe ograniczenia ze strony wspólnika, jakim była spółka z ramienia wspomnianej wyżej inicjatywy, doprowadzały do upadku zamiast do rozwoju naszych firm. Każdy z "finalistów" przez ostatni rok przeżył więcej złego niż dobrego z tego tytułu, a marzenie o posiadaniu dobrze prosperującej działalności trysnęło jak bańka mydlana.

Zawieranie umów
Pomimo, że wiele osób skonsultowało swoje umowy z prawnikami, nikt nie pomyślał o tym aby podpisać dodatkowe umowy, które w klarowny sposób opisywałyby ewentualne rozejście. I to był jeden z błędów, które popełniliśmy już na samym wstępie. Jednak nikt nie spodziewał się, że tak szybko będziemy chcieli raz na zawsze zerwać wszelkie kontakty z wspólnikiem i pozostać jedynie przy kredycie, który mimo tego, że jest na nas to i tak jest dla nas niedostępny.

Okazało się w trakcie, że nie tylko my postanowiliśmy oderwać się od naszego pasożyta. Również pracownicy, którzy odpowiedzialni byli za nasze spółki odchodzili w szybkim tempie z tej firmy, co jak się później okazało było nie tylko dobrą ale i znakomitą decyzją w ich życiu. Niektórzy do dzisiaj nie mogą znaleźć nowej pracy ale podczas prywatnych rozmów wydają się być rozluźnieni i przyznają, że ten okres karencji przez rozpoczęciem nowej pracy wyjątkowo dobrze na nich działa, bo również oni poddani byli masie nerwów, które im zapewniano na co dzień.

Koniec końców
Wydawać by się mogło, że podpisanie uchwały rozejścia spółki i kilku dokumentów to już zwiastun szybkiego końca problemów... Jakże się można łatwo pomylić! Cała procedura, brak kontaktu z ludźmi odpowiedzialnymi za dokumenty... To wszystko może trwać wieczność.

Pewna jestem jednak, że każde doświadczenie uczy nas czegoś nowego. Przykładowo tego, że:
1. łatwo wziąć kredyt, trudniej go spłacić (szczególnie przy trudnościach od nas niezależnych)
2. bez względu na wielkość i renomę firmy, nie zawsze mogą tam pracować ludzie kompetentni
3. najlepsza księgowa to tylko ta sprawdzona
4. urząd skarbowy nie musi być zły i niedobry
5. przyjaciół poznaje się w biedzie!

i wiele, wiele innych...

Własny biznes
Są firmy, które zaczynały z niewielkim budżetem ale za to z pomysłem i ogromnym zapałem. Są też takie, które wpakowały ogromne pieniądze i najzwyczajniej w świecie je utopiły. Jednak grunt to nie poddawać się i mimo przeciwności losu brnąć dalej, a może w końcu los się do nas uśmiechnie, a praca zostanie wynagrodzona. Brak motywacji może być czymś strasznym przy nawale problemów, telefonach z windykacji i ciągłemu braku gotówki. Jednakże nie można pozwolić sobie na zupełną rezygnację, odpuszczenie sobie, rzucenie wszystkiego w cholerę. Niczego dobrego z tego nie będzie, a tylko narośnie więcej problemów, które jeszcze trudniej będzie przezwyciężyć.

W końcu co robi dziecko kiedy się przewróci? Płacze ale też podnosi się i idzie dalej. Czasami więc może warto zebrać resztki sił i podnieść się po raz kolejny, a być może któregoś dnia obudzimy się z myślą:

"udało się"

0 komentarze:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...